-"Kim, przepraszam, że tak szybko wyszedłem ale zmusiła mnie do tego praca. Mam dla ciebie niespodziankę. Nie idź dziś do pracy. I nie przejmuj się, nic się nie stanie.Postaram się być przed 13. Jack"-przeczytałam na głos. Ciekawe co powie Jim'owi, ale napisał abym się nie przejmowała, więc postaram się. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 7:15, nic nie zaszkodzi jeszcze chwilę poleżeć. Delikatnie ułożyłam się na poduszce, wspominając wczorajszą noc. Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie. Lekko przymknęłam oczy i zaczęłam przypominać sobie jak poznałam Jack'a.
14-letnia Kimberly, wyszła właśnie do szkoły. Był to pierwszy dzień w gimnazjum. Blondynka strasznie się denerwowała, tym bardziej, że gimnazjum w tym samym budynku co liceum. Dziewczyna przełknęła ślinę i weszła do wielkiego budynku.Wszystkie oczy skierowały się na dziewczynę. Cóż Kim nie wyglądała na swój wiek, można było powiedzieć, że ma około 16 lat. Kim powoli podeszła do klasy numer 199 jednak wpadł na nią przystojny szatyn.
-Sory, naprawdę nie chciałem-odezwał się chłopak.
-Nic się nie stało, naprawdę-odparła Kim, już miała wejść do klasy ale szatyn przycisnął ją do ściany.
-Jestem Jack-uśmiechnął się-a ty?
-Kimberly.-odpowiedziałam jak mała dziewczynka. Jack uśmiechnął się szeroko ukazując swoje dołeczki.
To wspomnienie wywołało, wielki uśmiech na mojej twarzy. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby. To dzięki niemu, mam wiele dni do wspominania. Ale najbardziej pamiętny dzień, był 3 dni po zakończeniu roku.
Kimberly oglądała właśnie nowy odcinek "How I Met Your Mother", lecz przerwał jej dzwonek do drzwi. Niechętnie wstała z kanapy i udała się do drzwi. Kiedy ujrzała szatyna, mimowolnie uśmiechnęła się. 14 latka była zakochana w swoim przyjacielu, szatyn tez pałał uczuciem do dziewczyny. Chociaż chłopak za wszelką cenę wmawiał sobie, że czuje do niej tylko przyjaźni, dziś postanowił zapytać się Kimberly czy poszłaby z nim na randkę.Nie przejmował się tym, że jest od niej starszy o 3 lata, przecież specjalnie się nie zakochał.
-Hej Kim-powiedział przerywając krępującą cieszę
-Hej, przerwałeś mi w oglądaniu...
-How I Met Your Mother-dokończył za nią. Wszedł do środka i popatrzył blondynce w oczy. Wziął jej dłonie w swoje i przybliżył się do niej. Crawford nie wiedziała co ma robić, podobał jej się Jack, ale nigdy nie myślała, że on też czuje coś do niej. Z transu wybudziło ją pytanie szatyna.
-Kim, może poszłabyś ze mną na..umm..randkę?-w jego głosie dało się wyczuć niepewność.Dziewczyna lekko uśmiechnęła się i przytuliła się do Brewer'a.
-Tak-odparła, bardziej tuląc się do szatyna
Z uśmiechem przypomniałam sobie tą chwilę. To był tak pamiętny dzień, że nawet teraz pamiętam datę tego zdarzenia, 30.06.2005*. To jedna z moich ulubionych dat.
-Ten film był świetny.-odezwała się blondynka.
-Ta, nawet.-odparł zamyślony. Kimberly spojrzała na niego podejrzliwie, coś się stało, że Jack jest taki zamyślony.
-Wszystko w porządku?-zapytała zmartwiona. Martwiła się o niego. Może jeszcze nią są parą, ale przecież to już ich trzecia randka.
-Co? A, tak, jak w najlepszym.-odpowiedział, splatając ich ręce. Na twarz dziewczyny wstąpił uśmiech. Szatyn dobrze wiedział , że to uspokaja Kimberly. Chłopak był dzisiaj bardzo zdenerwowany. W końcu dziś potwierdzi swój związek z Kim. Para weszła do parku, Brewer usadowił dziewczynę na swoich kolanach i popatrzył głęboko w oczy.
-Kim, czy zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał spokojnie, patrząc na reakcje blondynki. Ta szybko pocałowała go uświadamiając Brewer'a o tym, że się zgadza.
-Czemu te beztroskie lata, nie mogą wrócić?-zapytałam sama siebie. W tedy narzekałam na szkołę, a teraz bym do niej wróciła. Miałabym z głowy, wybór pomiędzy Jackiem a Victorem. Westchnęłam, była dopiero 7:45 więc postanowiłam się chwilę zdrzemnąć.
-Jesteś moją pierwszą miłością Jack. Nigdy cię nie zapomnę.-powiedziała uśmiechnięta 15-latka
-Kocham cię, pamiętaj.-odparł 18-letni szatyn
-Ja ciebie też.-odpowiedziała Kimberly, która przytuliła się do chłopaka. Ten natomiast podniósł jej podbródek i wpił się jej delikatnie w usta. Po czym ostatni raz przytulił.
-Będzie dobrze, Kim. Zobaczysz.-To ostatnie słowa jakie od niego usłyszała, gdyż już weszła na pokład samolotu do Miami.
Obudziłam się z krzykiem.Te wspomnienie nie daje mi spokoju. Mogłam wtedy postawić się rodzicom. Zostałabym wtedy z nim w Seaford. Możliwe, że teraz bylibyśmy małżeństwem, z 2 letnią córką i kolejnym dzieckiem w drodze. Jednak niedługo będę żoną innego mężczyzny i to z nim będę miała dzieci a nie z Jackiem. Spojrzałam na zegarek 10:16. Po chwili wstałam, nie zamierzałam przeleżeć całego dnia. Pościeliłam łóżko i ubrałam się. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie małe śniadanie. Nie mogłam teraz wrócić do domu bo Victor by coś podejrzewał, że za szybko przyszłam. Czyli muszę przesiedzieć u Jack'a 6 godzin. No cóż. Nie będę narzekać. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor.Akurat zaczynała się powtórka ostatniego odcinka "How I Met Your Mother". Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam oglądanie.
-Hej Kim-powiedział przerywając krępującą cieszę
-Hej, przerwałeś mi w oglądaniu...
-How I Met Your Mother-dokończył za nią. Wszedł do środka i popatrzył blondynce w oczy. Wziął jej dłonie w swoje i przybliżył się do niej. Crawford nie wiedziała co ma robić, podobał jej się Jack, ale nigdy nie myślała, że on też czuje coś do niej. Z transu wybudziło ją pytanie szatyna.
-Kim, może poszłabyś ze mną na..umm..randkę?-w jego głosie dało się wyczuć niepewność.Dziewczyna lekko uśmiechnęła się i przytuliła się do Brewer'a.
-Tak-odparła, bardziej tuląc się do szatyna
Z uśmiechem przypomniałam sobie tą chwilę. To był tak pamiętny dzień, że nawet teraz pamiętam datę tego zdarzenia, 30.06.2005*. To jedna z moich ulubionych dat.
-Ten film był świetny.-odezwała się blondynka.
-Ta, nawet.-odparł zamyślony. Kimberly spojrzała na niego podejrzliwie, coś się stało, że Jack jest taki zamyślony.
-Wszystko w porządku?-zapytała zmartwiona. Martwiła się o niego. Może jeszcze nią są parą, ale przecież to już ich trzecia randka.
-Co? A, tak, jak w najlepszym.-odpowiedział, splatając ich ręce. Na twarz dziewczyny wstąpił uśmiech. Szatyn dobrze wiedział , że to uspokaja Kimberly. Chłopak był dzisiaj bardzo zdenerwowany. W końcu dziś potwierdzi swój związek z Kim. Para weszła do parku, Brewer usadowił dziewczynę na swoich kolanach i popatrzył głęboko w oczy.
-Kim, czy zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał spokojnie, patrząc na reakcje blondynki. Ta szybko pocałowała go uświadamiając Brewer'a o tym, że się zgadza.
-Czemu te beztroskie lata, nie mogą wrócić?-zapytałam sama siebie. W tedy narzekałam na szkołę, a teraz bym do niej wróciła. Miałabym z głowy, wybór pomiędzy Jackiem a Victorem. Westchnęłam, była dopiero 7:45 więc postanowiłam się chwilę zdrzemnąć.
-Jesteś moją pierwszą miłością Jack. Nigdy cię nie zapomnę.-powiedziała uśmiechnięta 15-latka
-Kocham cię, pamiętaj.-odparł 18-letni szatyn
-Ja ciebie też.-odpowiedziała Kimberly, która przytuliła się do chłopaka. Ten natomiast podniósł jej podbródek i wpił się jej delikatnie w usta. Po czym ostatni raz przytulił.
-Będzie dobrze, Kim. Zobaczysz.-To ostatnie słowa jakie od niego usłyszała, gdyż już weszła na pokład samolotu do Miami.
Obudziłam się z krzykiem.Te wspomnienie nie daje mi spokoju. Mogłam wtedy postawić się rodzicom. Zostałabym wtedy z nim w Seaford. Możliwe, że teraz bylibyśmy małżeństwem, z 2 letnią córką i kolejnym dzieckiem w drodze. Jednak niedługo będę żoną innego mężczyzny i to z nim będę miała dzieci a nie z Jackiem. Spojrzałam na zegarek 10:16. Po chwili wstałam, nie zamierzałam przeleżeć całego dnia. Pościeliłam łóżko i ubrałam się. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie małe śniadanie. Nie mogłam teraz wrócić do domu bo Victor by coś podejrzewał, że za szybko przyszłam. Czyli muszę przesiedzieć u Jack'a 6 godzin. No cóż. Nie będę narzekać. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor.Akurat zaczynała się powtórka ostatniego odcinka "How I Met Your Mother". Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam oglądanie.
~*~
Nudziło mi się oglądanie więc zgasiłam telewizor. Nie wiedziałam co mam robić. Moim oczom ukazał się album na zdjęcia. Szybko go wzięłam i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Najpierw były z jego dzieciństwa, uśmiechnęłam się na widok starych zdjęć mężczyzny.
Nie wiedziałam który z nich to Brewer. Wyciągnęłam delikatnie zdjęcie i obróciłam w nadziei, że jest podpisane. I miałam racje, na zdjęciu napisane było "Richard & Jack 30.11.1988 r" Czyli Jack to ten maluteńki bobas. Miał w tedy zaledwie 4 miesiące, był taki słodziutki.Powoli przeglądałam zdjęcia z dzieciństwa szatyna. Aż doszłam do naszych zdjęć. Nie wiedziałam, że je ma.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dobrze pamiętam tą chwilę kiedy nasz przyjaciel Jerry Martinez zrobił nam to zdjęcie. Jack chciał iść wtedy na wagary, a ja za wszelką cenę nie chciałam do tego dopuścić. Efekt końcowy był taki, że cała nasza trójka znalazła się na wagarach. Chciałabym aby te czasy wróciły. A tak poza tym, ciekawe co u Jerry'ego. Nie kontaktowałam się z nim z 8 lat. Ze śmiechem przeglądałam nasze zdjęcia. Mój wzrok utkwił na jednym zdjęciu. Wpatrywałam się w nie, a łzy w moich oczach, powoli zaczęły się nabierać.
Znajdowaliśmy się tam całą paczką ja, Jack,Jerry, Martha i Milton, który robił nam to zdjęcie. On jedyny z nas nie miał dziewczyny, wolał chłopców. Spotykał się z niejakim Eddiem ale tylko raz widziałam go na oczy. Nigdy nie robiliśmy Miltonowi wyrzutów z tego, że był gejem. Może nie było to dla nas normalne, akceptowaliśmy to.Zamknęłam album i włożyłam go na miejsce. Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam 12:56.
-Ciekawe czy Jack zraz przyjdzie.-pomyślałam. Nie minęła minuta a główne drzwi otworzyły się a wnich stanął szatyn. Przyjrzałam się jemu dokładnie, miał czarne buty i czarne jeansy, do tego białą bluzkę z rozpiętymi 3 guzikami, przez co widać było początek jego tatuażu. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł.
-Mam nadzieje, że się nie nudziłaś?-zapytał
-Nie, niedawno się obudziłam-odpowiedziałam szybko.Jack na moja odpowiedź lekko uśmiechnął się i poszedł na górę. Po chwili szatyn wrócił ubrany w zwykłe, trochę przetarte jeansy, białą podkoszulkę a na nią narzuconą czerwoną koszulę w kratę. Ubrał pasujące skejty i pociągnął mnie na dwór.
-Gdzie idziemy?-zapytałam po chwili ciszy.
-W chili obecnej do monopolowego po papierosy a później do Central Perk.- przytaknęłam głową, nie podobało mi się to, że Jack pali. Palił nawet wtedy kiedy się poznaliśmy. Szybko weszliśmy do polskiego sklepu. Brewer poprosił o paczkę czerwonych Malboro, wyszliśmy ze sklepu a Jack od razu zapalił papierosa.
-Palisz?-zapytał się mnie. Wiedziałam, że chciał mnie poczęstować, tym legalnym świństwem.
-Nie.-odparłam.
-Nadal uważasz to za świństwo?-pff głupie pytanie.
-Jasne, że tak. Ale teraz jestem dorosła i nie będę robiła ci z tego wyrzutów.
-No wtedy przed szkołą zrobiłaś mi aferę życia.-zaśmiał się podczas zaciągania papierosa.
-Haha mi jakoś nie było do śmiechu-odpowiedziałam oburzona, martwiłam się o jego zdrowie.
-Oj tam, przynajmniej masz co wspominać.-ostatni raz zaciągnął się i wyrzucił niedopałek. Weszliśmy do kawiarni, a tam przeżyłam szok.
************************************************************
Mam nadzieje, że wam się podoba. Wiem, że nie jest specjalnie długi ale musiałam przerwać w tym momencie.
Rozdział dedykuję Lexi Howard która nie mogła się doczekać tego rozdziału, i wszystkim czytelnikom tego bloga.
O matko jaki zajebisty :* Mam nadzieje, że znajdzie tam swego "przyszłego męża" w cudzysłowu bo prawdziwym będzie Jack hahhah całując ego się z jakąś pustą blondi ;) suuuper rozdział warto było poczekać te kilka dnie heh :3 szybko dwaj nexta misia nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńHahah jaki cute Jack. Ciekawe czy ten jej narzeczony jest jej wierny. Mam nadzieje że nie i wtedy zerwie z nim zaręczyny i będzie z Jackiem. I będą mieli 3 ślicznych dzieci. hshshsh ta moja wyobraźnia. Dawaj next szybko
OdpowiedzUsuńAWWWW :3 ROZDZIAŁ JEST SŁODKIII :*
OdpowiedzUsuńdziękuję za dedykację ! ;*
to jest genialne ! <33
mam nadzieję, że zobaczyła jak ten niby "narzeczony" się obściskuje z jaką laską :D XD
i mam pytanie.. bo w opisie bloga jest "Część 1"
TO BĘDZIE DRUGAAAA <333 ?
CZEKAM NA NN ;*
DAJ GO SZYBKO, BO JA TU NIE WYTRZYMUJĘ. -,-
Tez jestem ciekawa tej 2 części
Usuńa może nie.. bo tak to sb czytam po raz setny i myślę.. a może to Jerry, Eddie, Martha i Milton są w tej kawiarni? XD
UsuńRozdział jest wspaniały <3
OdpowiedzUsuńteż mam nadzieje że Victor też a romans
Kocham <3 i czekam na nn
Rozdział jest BOSKI
OdpowiedzUsuńMam nadziej ,że Kim zobaczyła swojego narzeczonego z jakąś laską .
Nie mogę doczekać się następnego
czekam <3
Ciekawe co/kto jest w tej kawiarni. :D Rozdzialik jest super, bardzo ciekawy. ;) A co dalej? Czekam na kolejny. Pozdrawiam cieplutko, Paciaa. :*
OdpowiedzUsuńHej ;) Tu mała wariatka z http://zamowienia-u-mw.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńInformuję, że wykonałam twoje zamówienie i jest gotowe do udostępnienia dla twoich czytelników ;) Mam nadzieję, że Ci się spodoba i podzielisz się swoją opinią xD
Pozdrawiam!
ej no ja dalej czekam :((
OdpowiedzUsuńbędę ci tu codziennie spamować dopóki nie dodasz nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńSTRESZCZAJ SIĘ NOO ! <3
a więc.. DAJ MI TEN ROZDZIAŁ ! :*
OdpowiedzUsuń